Pokaz Kulinarny dla Dwojga - Teppanyaki Show | Tychy

Z pewnością każdy z Was słyszał o restauracjach, w których kucharze przygotowują potrawy na oczach gości. W ostatnim czasie miałem przyjemność być w niezwykłej azjatyckiej restauracji, w której serwowano egzotyczne potrawy, królowały tam również płonące stoły i fruwające noże. Oczywiście mowa o słynnej restauracji teppanyaki.
Co to takiego teppanyaki?
Dla niewtajemniczonych na wstępie wyjaśnię, co to takiego jest teppanyaki. W dosłownym znaczeniu jest to płyta „teppan” używana do smażenia „yaki”, czyli tzw. japoński grill. Muszę przyznać, że japońskie grillowanie różni się od naszego polskiego grillowania. Jest to zupełnie inny level. W teppanyaki główną rolę odgrywa sprzęt, na którym kucharz pracuje. Stalowa płyta nagrzewa się nawet do 400 stopni Celsjusza. Było naprawdę gorąco. W miejscu, gdzie osiąga najwyższą temperaturę, zlokalizowany jest pochłaniacz dymu, dzięki czemu siedzący goście tuż obok nie wdychają dymu, tylko intensywny aromat smażonych warzyw, ryb i mięs. To właśnie dzięki bardzo wysokiej temperaturze, smażenie odbywa się w błyskawicznym tempie. Wszystkie przygotowywane składniki nie tracą witamin i pozostają soczyste, ale do rzeczy… Postaram się opisać, to co widziałem, przeżywałem, jak bardzo szalały moje kubki smakowe podczas tego kulinarnego show.
Kulinarna podróż do Orientu.
Moja kulinarna podróż do Dalekiego Wschodu rozpoczęła się tuż po przekroczeniu progu restauracji Kaya Sushi w Tychach. Orientalny wystrój restauracji pomógł mi przenieść się w podróż do Japonii. W powietrzu unosiły się zapachy orientu. Siedząc już na swoim miejscu przy wielkim stole z niecierpliwością czekałem na to, co się wydarzy. Z opowiadań znajomych, którzy wcześniej byli na gotowaniu na żywo w restauracji Kaya Sushi, pamiętałem ich słowa „Tego show nie zapomnisz do końca życia…” Wybierając się do restauracji, byłem przekonany, że będę się świetnie bawić, ale to co przeżyłem przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania. W pewnym momencie do naszego stolika przyszedł kucharz Azjata z krwi i kości, z własnym zestawem noży. Niespodziewanie zaczął nimi wymachiwać i podrzucać. No i zaczęło się prawdziwe show!
Na naszych oczach, na specjalnym grillu kucharz zaczął przygotowywać dla nas wybrane już wcześniej potrawy. Szef kuchni był prawdziwym showmanem! Jego osobowość robiła mega robotę! W przezabawny sposób przyrządzał smakołyki, zagadując do nas w języku angielskim, co było również dodatkowym i miłym zaskoczeniem. Opowiadał o swoich kulinarnych podróżach, jednocześnie podrzucając krewetki i krojąc je w powietrzu! Widząc to, czułem się jak w filmie z Jackie Chan. Ten wyjątkowy kucharz w zwinny sposób, bardzo szybko przyrządzał pierwsze dania.
Co w menu?
Uwierzcie mi, nawet najprostsze składniki, dania nabierają tam wyjątkowości. Z pewnością cała otoczka i show również ma wpływ, ale to, co wylądowało na naszych talerzach, było świetnie przyrządzone, wyraziste i przede wszystkim bardzo smaczne. Wegetarianie również mają szeroki wybór w menu. Typowe składniki stosowane w teppanyaki to: warzywa, kurczak, wołowina, ryby oraz krewetki i przegrzebki. Także możecie być spokojni, każdy znajdzie dla siebie coś pysznego. Wszystkie dania zachwycały prostotą wykonania, finezją smaków i eksplozją świeżości.
Jestem przekonany, że nie ma bardziej efektownego stylu w japońskiej kuchni niż teppanyaki. Szef kuchni niczym samuraj wyciągał zza swego pasa nóż, wprawiał w ruch metalowe łopatki i oszałamiał wszystkich gości widokiem ziejących płomieni. Przygotowane dania, każdy z nas najpierw pochłaniał wzrokiem, a potem pałeczkami. Oczywiście wszyscy prosiliśmy o więcej…
Dla kogo?
Kulinarny pokaz teppanyaki jest idealnym sposobem na spędzenie czasu ze znajomymi lub rodziną. Wspaniale nadaje się na walentynkową randkę lub zwyczajne wyjście na kolację. Jest to nowa, innowacyjna forma biesiadowania, na którą naprawdę warto się wybrać. Tak mile spędzony czas zapamiętacie na bardzo długo. Osobiście nie żałuje wyprawy do restauracji teppanyaki. Poznałem nową kulturę, techniki i metody przyrządzania dań. Mogłem również wykazać się, a zarazem podszkolić język angielski. Bawiłem się świetnie i wyszedłem z pełnym brzuchem i uśmiechem na twarzy. Polecam ze szczerego serca, otwórzcie się na nowe doznania smakowe!