Kilka słów o winie, jego miejscu w kulturze i… winnicach!

„Ludzie są jak wino – niektórzy stają się jak ocet winny, ale ci najlepsi doskonalą się z wiekiem.” To hasło istnieje w kulturze od dziesiątego wieku. Jest tylko jedna kwestia, którą mogę dodać od siebie. I ludzie, i wino, to zawsze temat głębszy niż na pierwszy rzut oka się wydaje. Ludzie to coś więcej niż przelotna twarz w tłumie, a wino to coś więcej niż tylko alkohol. I to właśnie o winie powinno się też więcej rozmawiać.

Dwie butelki wina, obok winogrona, stoją na beczce z winem. Zdjęcie zrobione w winnicy,
Wino w europejskiej kulturze zajmuje ważne miejsce

Przede wszystkim jestem zobowiązany jako dziennikarz z wykształcenia, czyli przedstawiciel zawodu zaufania publicznego, zwyczajnie się przyznać. Zamierzam mówić o winie, degustacji wina, winnicach będąc abstynentem i singlem. I jak na ironię, właśnie przez to jestem odpowiednią osobą z odpowiednim tematem. Wino, mimo dobrych stereotypów w kulturze, jest traktowane często powierzchownie. Ot, zwyczajny odświętny alkohol. Butelka wina na sobotnią randkę, lampka wina w restauracji do Romantycznej Kolacji, czy prezent dla bliskich.

Wino i jego miejsce w kulturze

I nie jest to oczywiście złe, sam nigdy nie odmawiałem sobie wina na randkach, ale gdy wino traktuje się jako albo nowoczesny substytut dla kwiatów, podarunek, albo alkohol kulturowo dopuszczalny tylko w ramach Damskiego Wieczoru, to jednak ujmujemy sobie doświadczenia z prezentu. Jasne, wino w sobotni wieczór po pracy to przyjemne i łatwe do spełnienia marzenie. Ale mówimy o alkoholu, który był pożądany jeszcze zanim istniała dynastia Piastów. Powszechnie uznawany jako napój zdrowy jeśli pity w rozsądnych ilościach, światowo nazywany romantycznym afrodyzjakiem, alkoholem tworzonym z pasji. Mam tutaj na myśli długotrwałą pasję, która zaczyna się już w winnicy, a kończy po latach w lampce na romantycznej okazji.

Winnice i ich rola

Starając się nie używać pleonazmów, dla mnie to właśnie winnice oddają charakter tego alkoholu. Tak jak na pierwsze skojarzenie, to ciężko nazwać winnice atrakcją. Jest to atrakcja w taki sam sposób w jaki możemy atrakcją nazwać wypad w góry. Estetycznie zagospodarowane pola drzew winogronu na pagórku, krzątający się tam pracownicy, otaczający las, ostrzegawczy śpiew jastrzębia, który odstrasza szpaki, ceglany budynek winnicy. Gdy to wszystko się zobaczy, wino nagle zaczyna smakować kompletnie inaczej, a degustacja wina po zwiedzeniu winnicy jest praktycznie pełnowartościowym doświadczeniem, przeżyciem.

Zwiedzanie winnicy to wspaniała przygoda

Nawet teraz, mimo abstynencji, uwielbiam zwiedzać winnice. Las, jezioro, pola winogrona. Tak przynajmniej wygląda winnica, którą miałem okazję ostatnio zobaczyć. Dwórzno kompletnie zmieniło moje zdanie o województwie mazowieckim, miejscu które niekoniecznie mi się podobało, żeby ująć to jakoś wdzięczniej. Przyłapuje się na tym, że nie mogę się nadziwić winnicom, a nie zdarzyło mi się jeszcze poruszyć kwestii tworzenia wina. Celowo używam słowa, tworzenie, bo ciężko jest jednym słowem oddać Tajniki Winiarstwa i ująć co to znaczy . Jest w wine-makingu za dużo pasji, żeby nazwać ten proces zwyczajnie produkcją. Mamy w tym przypadku całą osobną kulturę winotwórstwa do przeżycia, obsługę dostępnych sprzętów, i możliwość wyprodukowania własnej butelki wina do prywatnej degustacji albo na prezent. Najzgrabniej będzie to określić jako poszerzające horyzonty przeżycie.

Wino to świetny pomysł na prezent i… niezwykły odpoczynek!

Jak można wywnioskować z moich pochlebnych opinii, z czystym sumieniem mogę polecić wyjazd do winiarni. I oczywiście, kontynuując poruszany na początku motyw szczerości – jako że miałem okazję skorzystać ze zwiedzania winnic jako prezentu, to w całym blogu odwołuję się odnośnikami do firmy, która takie przeżycie pozwoliła mi zorganizować. A żeby wpis zgrabnie zakończyć, pozwolę sobie zostawić bardziej otwarte, marzycielskie, i refleksyjne zakończenie.
Bo nie ma co ukrywać, często pijemy wino i inne alkohole, żeby odpocząć. Tak po prostu. Tak samo jest z wyjazdami. Uciekamy z galerii handlowych, komunikacji miejskiej, miejsc pracy, żeby odpocząć. Ten tekst to moje rozwiązanie, jak odpocząć jeszcze lepiej. Sprawić prezent sobie samemu. Zwyczajnie połączyć, eleganckie picie wina i wycieczkę w bardziej zielone tereny. Ja mogę takie rozwiązanie polecić, nawet jako już abstynent, i potrafię sobie wyobrazić, że takie widoki smakują jeszcze lepiej z własnym winem w malowniczej etykiecie.

Tekst przygotował Jakub Barakomski, wielki pasjonat wina i winnic.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top